Oj powoli było. Jesteśmy w Kudowie. Tutaj kilka godzin czekamy na podwózkę na drugą stronę granicy. W końcu wkurzeni, idziemy z buta do Czech. Tam przechodzimy prawie przez całe miasto i w środku miasta próbujemy szczęścia na przystanku autobusowym. Czesi są lekko zdziwieni.