Geoblog.pl    dookolaswiata    Podróże    Camino de Santiago 2008    Puente la Reina
Zwiń mapę
2008
21
sie

Puente la Reina

 
Hiszpania
Hiszpania, Puente la Reina
POPRZEDNIPOWRÓT DO LISTYNASTĘPNY
Przejechano 2169 km
 

Nawet nie wiem od czego zaczac. Wczoraj nawet nie ruszylismy dlugopisem a do internetu nie bylo dojscia. Poza tym bylismy niezywi po przejsciu calej drogi z Roscenvalles do Arre (przed Pamplona)- wg roznych przewodnikow od 38 do 43 km przez gory.

W albergue w Arre (nalezacym do parafii) spotkalismy polakow z ktorymi pozniej bylismy na zakupach (Dagna i Tomek z Wrocławia) i na menu del peregrino za 7.45 (przystawka- po ktorej bylem juz pelny, drugie- ja wzialem rybe z frytkami, wino, woda i deser). Dziewczyny na przystawke wziely jakis makaron i bolal je brzuch- pewnie bylo wczorajsze.

Trasy z Roscenvalles nie bede opisywal, powiem tylko, ze bylo to nieziemskie cierpienie, jakiego w zyciu nie doswiadczylem- podobnie Ewa. Polacy z albergue’a przeszli ten odcinek w dwa dni a nie w jeden- jak my. Poczatkowo mielismy sie zatrzymac w Larsoanna, ale doszlismy tam o 12.50 i mielismy jeszcze ostatek sil aby ruszyc dalej. Do Arre bylo kilkanascie kilometrow i zdecydowalismy sie isc. Blad.

Dzisiaj szlismy z Arre do Punta la Reina, skad teraz pisze. Kazdy krok byl bolesny i nawet po przejsciu gorskiego odcinka (tego przy wiatrakach) myslelismy o zatrzymaniu sie gdzies wczesniej. Jednak dalismy rade. Jest 15.16 i jestesmy juz wykapani i zaklepalismy pokoj z niemcami z teksasu i nie wiem jeszcze kim- nie widzialem. Miejsc do spania jest chyba 10 w pokoju, ale strasznie ciasno. Na cale albergue jest tez tylko 2 prysznice. Zalowalismy, ze nie zatrzymalismy sie 400 metrow wczesniej w prywatnym albergue za 6 euro (nasze 5E), bo byly tam miejsca i miejsce bylo piekne, zacienione i z masa krzewow i drzewek oliwnych. Tutaj jest za duszno jak na nasz gust. Dlatego kazdemu polecalbym to prywatne wczesniej. (dopisane po powrocie: Na trasie dzień później spotkaliśmy kilka osób, które spały w prywatnym albergue i okazało się, że w pokojach nie było okien i było bardzo duszno)

Aha, wczorajsze albergue w Arre- tuz za mostem- bylo super, wygodne koje, kuchnia, pokoik do prania, ciepla woda i ogrod, aha- kaplica tez byla i do tego salon z automatami na jedzenie i picie (heineken). My jednak poszlismy na piwo i lampke wina do miasta. Po tym piwie mialem helikopter w glowie, jakbym wypil pol litra wodki- ze zmeczenia chyba.

Zaraz Ewa odpocznie i idziemy szukac sklepu albo taniego menu del peregrino, bo padamy z glodu a w plecaku zostala tylko puszka sardynek i 2 kostki czekolady. Jutro nie idziemy daleko- 22 kilometry, jak wynika z przewodnika. Nie mamy sily a dzisiejsza trasa- 28km dala nam ostro w kosc. Poza tym od polowy drogi wczoraj (od Zubiri) slonce wlecze sie nad nami gdziekolwiek pojdziemy.

Troche martwimy sie o nasze stopy i nogi. Mamy pierwsze odciski i pecherze, poza tym bola nas stopy i ramiona- od plecaka. Sztyfty i plastry Compeed to tak jakby bic sie z lwem przy uzyciu wykalaczki. Trzeba to chyba przecierpiec. Chcialbym powiedziec, ze mamy dosc, ale niezupelnie tak to wyglada, bo po dojsciu do albergue robi nam sie lepiej i po godzinie mozemy juz nawet mowic.

Internet jest tutaj za 1 euro-tradycyjnie, ale 25 minut tym razem, wiec chce sie zmiescic w jednej sesji. Koncze- nie wiem kiedy nastepna relacja. Idziemy szukac zarcia. Aha, niemcy pytali sie czy chrapiemy, bo mieli ostatnie 3 noce nieprzespane. Nas wlasnie niemcy budzili swoim chrapaniem. Dobra.

Wszystko jest na dobrej drodze. Pa.
 
POPRZEDNI
POWRÓT DO LISTY
NASTĘPNY
 
Komentarze (0)
DODAJ KOMENTARZ
 
dookolaswiata
Ewa i Kuba Pigóra
zwiedził 2% świata (4 państwa)
Zasoby: 29 wpisów29 0 komentarzy0 0 zdjęć0 0 plików multimedialnych0
 
Moje podróże
02.08.2009 - 02.08.2009
 
 
18.08.2008 - 04.09.2008