Z dwoma anglikami, rozczłapanym Land Roverem z uszkodzonym systemem chłodniczym (więc ogrzewanie działa na full, żeby odciążyć system), docieramy w okolice Pilzna. Po drodze jeszcze jeden krótki stop. Jesteśmy na początku miasta, więc zjechaliśmy za bardzo z autostrady. Długo czekamy, zbiera się na ulewę. W końcu ktoś zabiera nas z powrotem na autostradę i wysadza na samej obwodnicy.
Zaczyna się burza i ciekawy epizod z tej podróży. Biegniemy w ulewie przez zaorane pole do lasku, gdzie chcemy rozbić namiot. W ulewie rozbijamy naszą 3-osobową Hannę (czeską by the way).
Oczywiście przestaje padać. Składamy się i wracamy przez pole do drogi. Postanawiamy iść z buta wzdłuż autostrady do stacji benzynowej. Po zmroku docieramy na miejsce i znajdujemy bar, sklep i kawiarnię na tej stacji.
Po dwóch piwach znajdujemy jeszcze czystą i przestronną toaletę dla inwalidów, gdzie spędzamy krótką noc.